Tasomix Cup – więcej niż piłka nożna. Wywiad

O fenomenie imprezy, która cieszy się ogromną popularnością zarówno wśród uczestników, jak i kibiców, rozmawiamy z Hubertem Koteckim – trenerem Szkółki Piłkarskiej KS Pogoń Nowe Skalmierzyce w Biskupicach Ołobocznych.

Agnieszka Rybczak-Pawlicka: Załóżmy, że ktoś po raz pierwszy słyszy o Tasomix Cup. Co to takiego? Warto poświęcić temu wydarzeniu uwagę?

Hubert Kotecki: Nasz turniej to lokalne wydarzenie sportowe, które jest wspólną inicjatywą firmy Tasomix oraz naszej szkółki piłkarskiej. Turniej przyciąga tłumy zainteresowanych – nie tylko zresztą z okolicy. Pierwsze rozgrywki okazały się takim sukcesem, że Tasomix Cup natychmiast stał się imprezą cykliczną. Dzięki zaangażowaniu wielu widzów, w tym roku spotkaliśmy się już po raz trzeci.

Nie ma się zresztą co dziwić olbrzymiemu zainteresowaniu turniejem. Sportowa rywalizacja przyciąga nie tylko dzieciaki, ale również głodnych wrażeń mieszkańców całej gminy. Rodzice przychodzą, aby dopingować swoje dzieci i zabierają ze sobą znajomych i sąsiadów. To efekt kuli śnieżnej, który chyba na każdym robi wrażenie. Z kolei zawodników dopinguje do twardej walki o zwycięstwo. Przecież to właśnie dzięki nim widowisko stoi na takim poziomie.

ARP: Tasomix Cup to coś w rodzaju lokalnych piłkarskich igrzysk?

HK: Zdecydowanie! Każda uczciwa rywalizacja, w której widzimy, jak zawodnicy zostawiają na boisku „pot i łzy”, musi robić wrażenie. Tak jest właśnie w przypadku naszego turnieju. Z piłką pracuję od lat, ale muszę szczerze przyznać, że profesjonalizm wszystkich uczestników turnieju robi na mnie ogromne wrażenie.

Warto wiedzieć, że w Tasomix Cup biorą udział drużyny z całego powiatu i gminy. Tam, gdzie dzieje się coś fajnego, gdzie ludzie robią coś z pasją i oddaniem, przybywa innych, którzy też chcą być tego częścią. Niektórzy przychodzą, aby kibicować. Inni wolą zmierzyć się z naszymi chłopcami na boisku. To najlepszy dowód na to, jakim prestiżem cieszy się ta impreza.

To również efekt zaangażowania firmy Tasomix, która od początku zapowiedziała, że zainwestuje swoje środki i użyczy swojej nazwy tylko wydarzeniu, które będzie wyjątkowe. Taki jest właśnie turniej Tasomix Cup.

ARP: Trudno nie zwrócić uwagi, że Tasomix Cup przyciąga więcej zainteresowanych niż inne, podobne turnieje…

HK: Bardzo przepraszam, że wchodzę w słowo, ale muszę coś doprecyzować. Nie ma „innych, podobnych turniejów”. Myślę, że zarówno Ty, jak i wszyscy uczestnicy wydarzeń, to zauważyli. Możemy się pochwalić dwoma boiskami, na których jednocześnie odbywają się mecze – rzecz naprawdę rzadka. Mecze pokazowe czy występy cheerleaderek i wiele innych atrakcji to oczywiście ważne rzeczy, ale w moim przekonaniu najważniejsza jest ta niesamowita, niepowtarzalna atmosfera. To wynik pracy, zaangażowania i tzw. „gryzienia trawy” przez zawodników. To kolejny dowód, że autentyczne zaangażowanie jest ważniejsze niż wszystko inne. W Tasomix Cup można zobaczyć i poczuć coś, o co coraz trudniej nie tylko przed telewizorem, ale również na wielu stadionach.

Zresztą… o tej atmosferze nie da się tylko opowiedzieć. Ją trzeba poczuć, zobaczyć, dotknąć. Naprawdę warto!

ARP: Ten entuzjazm robi wrażenie! Czy łatwo było dostosować się do wymagań, które postawiła przed organizatorami pandemia?

HK: Czy łatwo, czy nie – to sprawa drugorzędna. Dla nas najważniejszy jest sport, a moje doświadczenie życiowe nauczyło mnie jednego: nie ma dobrej zabawy, jeśli nie jest ona bezpieczna. Wymogi związane z bezpieczeństwem zdrowotnym spełniliśmy z nawiązką. Oprócz zakrywania nosa i ust, noszenia maseczek, stosowania płynu dezynfekcyjnego, zachowania odstępów – czyli tego wszystkiego, co zalecają specjaliści – mieliśmy do dyspozycji również dwie, nowe szatnie, a nawet szatnie zewnętrzne.

Głęboko wierzę, że przed naszym turniejem stoi wielka przyszłość. Już w przyszłym roku chcemy, aby trwał aż dwa dni. Pierwszego moglibyśmy obserwować zmagania „skrzatów”, czyli młodszych dzieci. To przede wszystkim wielkie serce do walki i oddanie. Drugiego dnia, gdy zagrają starsi zawodnicy, moglibyśmy obejrzeć również zagrywki techniczne i lepiej dopracowane zagrania. To wszystko efekt pracy naszej szkółki piłkarskiej…

ARP: Przepraszam, ale teraz ja wejdę w słowo. Zatrzymajmy się chwilę na szkółce…

HK: Przede wszystkim chcę od razu uprzedzić, że w tej sprawie nie jestem obiektywny (śmiech). Nasza szkółka to najlepsza rzecz, jaka mi się przydarzyła. To niesamowita przygoda i to nie tylko dla mnie. Trenując, poznałem wielu naprawdę wspaniałych ludzi, których zaangażowania nie mierzy się pieniądzem. Działają przecież zupełnie społecznie, widząc w całym przedsięwzięciu coś więcej niż tylko treningi i rozgrywki. Razem z nimi stawiamy sobie coraz śmielsze cele: czy to dotyczące organizacji turnieju, czy infrastruktury boiska, czy wreszcie rozpoznawalności szkółki. Staramy się stworzyć przestrzeń, w której dzieciaki mogą ze sobą nie tylko rywalizować, ale korzystać z całej tej nauki, którą ma do przekazania sport, a o którą coraz trudniej. To cieszy przede wszystkim rodziców, którzy uwielbiają tu przychodzić, spotykać się, dopingować, być ze sobą i swoimi dziećmi. Naprawdę, nasza szkółka to coś więcej niż tylko sport.

ARP: Dziękuję za rozmowę.

Zdjęcie udostępnione przez Huberta Koteckiego.

Hubert Kotecki jest związany z piłką od lat. Karierę piłkarską rozwijał m.in. w Gorzycach i Ostrowie. Karierę trenerską rozpoczął w 2014 r. w Piaście Czekanów, gdzie trenował grupy młodzieżowe m.in. młodzików i skrzatów. W KS Pogoni Nowe Skalmierzyce trenował początkowo juniora starszego, a następnie został trenerem szkółki piłkarskiej w Biskupicach Ołobocznych. Działają w niej grupy skrzatów (roczniki 2013-2014), trampkarzy starszych (roczniki 2006-2008) i juniorów starszych (roczniki 2001-2003). Od września rusza również sekcja damska (roczniki 2012-2013).

Czytaj również

Pobierz plik PDF

Pobierz wybrany numer